Subiektywnie o filmie

Subiektywnie o filmie

piątek, 13 listopada 2015

Gdzie ten koszmar?

 
Oglądaliście ostatnio jakiś dobry horror? Ale taki naprawdę dobry, ktory zasiał w Was niepokój i pozostawił pole do popisu dla wyobraźni. Nie? Ja też raczej nie (dwa wyjątki, o nich później).
Mam wrażenie, że producenci ostatnio poszli na łatwiznę i serwują nam ten sam scenariusz w różnych opakowaniach. Nawiedzony dom, lalka, córka, mąż, syn, żona, pies, kot i telewizor. Sami zobaczcie:

1. Annabelle - nawiedzona lalka
2. Ouija - nawiedzony dom i gra planszowa
3. Klątwa Jessabelle - nawiedzone wszystko
4. Paranormal Activity - j.w.
5. Zbaw nas ode złego - jakieś opętania
6. Poltergeist - znowu nawiedzony dom

i tak dalej, i tak dalej i tak dalej.
Cholera, formuła już dawno się wyczerpała a producenci nie zamierzają na tym poprzestać, bo na 2016 rok mamy zapowiedzianą kolejną część Amityville...

A ja naprawdę stęskniłem się za dobrym horrorem takim, który ominie potwory (poza wyjątkiem opisanym niżej), opętania, nawiedzenia, egzorcyzmy, i skupi się na mrocznych zakątkach umysłu. Który sprawi, że strach, chociaż na chwilę, zagości gdzieś pod skórą.

Przez chwilę miałem nadzieję, że rok 2016 przyniesie jakąś zmianę, bo ma pojawić się film "The Forest", opowiadający o japońskim lesie samobójców Aokigahara. Wiecie, japońskie horrory są mocne i straszne (to chyba przez ich język). Jednak okazało się, że film robią amerykanie, wystąpi w nim Natalie Dormer i Taylor Kinney a trailer szybko, sprawnie i całkowicie pozbawił mnie nadziei na mocne kino grozy.


Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, więc wciąż ją mam, że twórcy dopracują scenariusze do filmów w stylu "Jako w piekle tak i na ziemi" oraz "Babadook". To są właśnie te wyjątki, o których wspominałem na początku.
Pierwszy z nich opowiada o paryskich katakumbach, w których spoczywają niezliczone ilości ciał. Jest to naprawdę przyzwoite kino, mocno klaustrofobiczne, niepokojące, jednak z kilkoma niedociągnięciami, o których nie będę teraz opowiadał, żeby nie zepsuć przyjemności oglądania.
Drugi, czyli "Babadook" jest fabularnym debiutem reżysera i scenarzystki Jennifer Kent. O czym jest film? O potworze z szafy. Brzmi banalnie, jednak nie dajcie się zwieść. Potwór nie jest pokazany na końcu filmu i nie psuje całości. Potwora widzimy wcześniej, mamy czas, żeby się do niego przyzwyczaić i dać się wciągnąć w klimat.
Ja wciąż się zastanawiam, czy bardziej przeraża mnie Babadook, czy dzieciak, który go widzi (świetna rola Hoah Wisemana).
Szczerze mówiąc ten niskobudżetowy film (2 miliony zielonych) bije na głowę Annabelle (6,5 miliona), Paranormal Activity: The Ghost Dimension (10 milionów) czy Poltergeist (chore 35 milionów dolarów wyrzucone w błoto).



To są jedyne dwa horrory, które pojawiły się na rynku ostanimi czasy, i które są naprawdę dobre. Ale dwa dobre filmy to mało, zdecydowanie zbyt mało biorąc pod uwagę fakt, że co roku samo hollywood wypuszcza ich jakieś dwadzieścia.

Pozostaje jedynie apelować do wszystkich, którzy tworzą horrory, aby przyłożyli się do swojej pracy i w końcu zaserwowali nam coś naprawdę przerażającego.

1 komentarz:

  1. Nie nadaje sie do oglądania horrorow...to kino dla ludzi o mocnych nerwach 😨😱

    OdpowiedzUsuń